Dodatki ślubne





Och, temat rzeka, ale jakże ważny! Jeśli myślisz, że nie, koniecznie czytaj dalej, mam nadzieję, że zmienisz zdanie ;-)

Po pierwsze kolor.
Zdecyduj jaka kolorystyka będzie dominowała w Twoim wystroju ślubnym. Jeśli jesteś facetem pewnie właśnie pomyślałeś- to oczywiste, biała suknia, czarny garnitur. Oh! Jakież to kreatywne! :-P Ale nie zawracajmy Panom głowy, 90% z nich i tak tego nie zrozumie (w tym mój mąż). Oni nas mają kochać, nie rozumieć! I tego się trzymajmy.
Powróćmy więc do kolorów. Ja początkowo upierałam się przy bieli. Chciałam, żeby wszystko było białe! Sukienki druhen, kwiaty, serwetki, najlepiej jakby goście też przyszli ubrani na biało... tak, zbzikowałam na punkcie tego koloru! Na szczęście pani kwiaciarka uświadomiła mi jeden problem, przy wyborze kwiatów. Otóż powiedziała mi, że białe bukiety fatalnie wychodzą na zdjęciach. Wiem z doświadczenia, że biały kolor w ogóle jest trudny do fotografowania. Przede wszystkim dlatego, że odbija światło. Przy dużym słońcu może na zdjęciach wychodzić jak biała plama. A bukiet na tle sukni zupełnie zniknie! Nie trzeba było mnie dłużej przekonywać- wprowadzamy kolor! No tak... ale jaki??? Z poprzedniego posta już wiecie, że z wyborem kolorów mam problem, bo kocham je wszystkie! Naprawdę! I jak tu wybrać ten jeden jedyny, żeby potem nie żałować? Rozważałam nawet wersję wzięcia wszystkich naraz:

www.pinterest.com

Ale potem jednak uznałam, że zbyt duża ilość kolorów wprowadzi chaos i sprawi wrażenie przypadkowości. Przeglądałam więc wszystkie możliwe zdjęcia z różnymi kolorami i dyskutowałam z mężem, który zawsze mówił "tak kochanie" "masz rację kochanie" "zrób jak chcesz kochanie"... to jeszcze norma, czy już pantoflarz? :-P Cóż, po prostu facetów (przynajmniej mojego) to naprawdę mało obchodzi. Więc targana emocjami na wszystkie strony w końcu wybrała: róż! Z początku bałam się, że wyjdzie zbyt słodko. Nie chciałam wyglądać jak lalka Barbie... Ale suma sumarum okazało się, że to był dobry wybór! :-)

Druhny- tak czy nie?
Spotkałam się z wieloma opiniami, że to już przerost formy nad treścią, zbędne wydawanie kasy i robienie szopek. A ja chciałam! Czemu? Bo tak. Bo na filmach panny młode miały, bo na zdjęciach się świetnie prezentowały, bo chciałam wyróżnić ważne mi osoby, bo w Polsce to mało popularne... Nie żałuję! Co do efektywności, wyglądu i upiększenia ceremonii zdecydowanie warto. Ja jeszcze wymyśliłam sobie taki scenariusz, że na miejscy ślubu, kiedy już się wszyscy zbiorą, moi drużbowie, mąż i tata staną w umówionym miejscu, zacznie grać muzyka i wtedy karetą nadjedziemy my- ja i moje druhny. Żaden z drużbów nie widział przedtem swojej partnerki, ani mnie, więc wszyscy nas wyczekiwali. Kiedy już zajechałyśmy na miejsce najpierw poszły dzieci sypiąc płatki róż, i niosąc obrączki, później każdy drużba prowadził swoją partnerkę, a na końcu mój tata mnie! Było wspaniale! Wszystko wypaliło, każdy wiedział co ma robić, choć nie było żadnej próby ;-) 
Tak więc na pytanie druhny- tak czy nie? odpowiadam zdecydowanie TAK
Z minusów musicie się jedynie dogadać kto druhny ubiera. Jeśli macie zaufane przyjaciółki, dla których nie będzie problemem kupienie sobie nowej sukienki- problem z głowy. Ja moich nie chciałam obciążać dodatkowymi kosztami, zwłaszcza, że sukienki szyła im krawcowa, więc postanowiłam sama pokryć koszt ich sukienek i butów (w zasadzie płaciła moja kochana Mamusia ♥). Każda z nich też dostała bukiecik taki jak mój tylko mniejszy, a panowie różowe muchy i butonierki. Tak... było idealnie! Więc jeśli tylko budżet Wam na to pozwoli, nie odmawiajcie sobie tej przyjemności. Dodam jeszcze, że ich obecność nie tylko upiększa ceremonię ale jest też przydatna, np do odbierania prezentów, wznoszenia toastów, czy poprawiania sukni (moją trzeba było co chwilę).


No dobrze, mamy już kolor i druhny, co dalej? Pomyślmy o fryzurze! To jeden z większych dylematów każdej panny młodej i niewiele mogę tu doradzić, ponieważ każda z nas ma inną buzię, w czym innym lepiej wygląda i się czuje. Mogę za to doradzić jedynie: spinajcie włosy! Ja początkowo bardzo chciałam mieć rozpuszczone. Na różnych forach czytałam opinie i na tak i na nie. Sama nie wiedziałam co robić, w końcu znalazłam sobie fajna fryzurkę i postanowiłam włosy upiąć. Do dziś cieszę się z tej decyzji! Jeśli macie długie włosy, pewnie wiecie jak latem grzeją! Do tego jeśli macie zamiar się bawić, lub się stresujecie już tylko krok do spocenia się. A przecież nie chcemy wyglądać jakbyśmy głowę spod prysznica wyjęły... Dla mnie upięcie ich było ogromną wygodą. I z powodu temperatury i dla swobody. Mogłam swobodnie tańczyć, ruszać się, jeść, bez obaw o fryzurę.

Welon, kwiat czy wolaka? A może wianek?
Ja wybrałam welon. Zdecydowałam się na niego dopiero na przymiarce, kiedy porównałam jak wyglądam z i bez. Coraz częściej widuje się panny młode jedynie z kwiatem dopasowanym do bukietu, który zalotnie wygląda spod fryzury. Zupełną rzadkością w naszym kraju są woalki. Nie do każdej sukni się dopasują. Najlepiej wyglądają w zestawieniu z prostymi, klasycznymi kreacjami, jako główny element przyciągający uwagę. Wianki natomiast świetnie sprawdzają się do ślubów w wiejskim klimacie. Decydując się na welon pojawia się jeszcze jedno pytanie- długi czy krótki? Tu wiele zależy od Twoich upodobań i kroju sukni. Ja nie chciałam długiego ze względu na ślub w plenerze- ciągnięcie go po ulicy mogłoby nie skończyć się dla niego dobrze.
blog.greatlengths.pl
www.yourperfectwedding.pl
lovemydress.pl
Idźmy dalej- jakie buty?
Spotkałam się z opiniami, że buty są najmniej ważne, bo i tak ich nie widać, a ja uważam, że przeciwnie! Jak byłam mała na weselach zawsze prosiłam pannę młodą by pokazała mi buty, albo chodziłam ze wzrokiem wlepionym w ziemię, czekając aż gdzieś przypadkiem ujawni się kawałek pantofelka. ;-) Po swoim ślubie wiem, że okazji do pokazania butów jest więcej- podczas tańców, zabaw i nie daj Boże podrzucania. Tu nie chodzi tylko o wygląd- skoro cały ten dzień jest wyjątkowy, a kreacja odświętna, nie możemy pozwolić sobie na trampki, czy zwykłe laćki. Wybierzmy obuwie, które również będzie wyjątkowe. Coraz częściej widuję panny młode w bucikach kolorowych, dobranych pod kolor dodatków. To dobre rozwiązanie jeśli chcemy przełamać biel, a buty będą użyteczne również po ślubie. Ja zdecydowałam się na typowo ślubne buty, choć większość modeli zahaczała o kicz. Od początku chciałam białe buty, ale w żadnym obuwniczym nie znalazłam odpowiednich. Zależało mi również, by obcas nie był zbyt wysoki, nie potrzebuję dodatkowych centymetrów :-) W końcu wybrałam buciki w jednym z salonów ślubnych, włoskiej firmy, skórzane. Były świetnie, niestety nie zdążyłam ich rozchodzić i pod koniec wesela musiałam skorzystać z zastępczych balerinek. O tym też nie zapomnijcie! Baletki również kupiłam białe, w ozdobny wzorek by nawet po przebraniu wyglądać pięknie.


Poduszeczka na obrączki
To element z którego pary często rezygnują. Wszystko zależy od scenariusza ceremonii. Często nikt obrączek nie niesie, od początku ma je ksiądz lub urzędnik. Często leżą sobie na tacce lub w pudełeczku. Jeśli jednak wynajmiecie dziecko do ich niesienie warto pomyśleć by były ładnie wyeksponowane. Koszt takiej poduszeczki to około 50zł, modeli jest całe mnóstwo łącznie z wersją spersonalizowaną. Na taką własnie my się zdecydowaliśmy.


Paznokcie!
W szale przygotowań nie zapomnijcie o swoich dłoniach! W tym dniu każdy detal musi być perfekcyjny! Możecie wybrać tradycyjny manikir, dokleić tipsy lub pomalować je pod kolor dodatków. Ja zdecydowałam się na paznokcie żelowe. Nie musiałam ich przedłużać, ponieważ miałam swoje wystarczająco długie. Pani wykonała mi na nich piękne ozdoby i dorzuciła odrobinę brokatu. Były prześliczne! Problem pojawił się w momencie, gdy żel z paznokci trzeba było zdjąć. Do niedawna jeszcze miałam resztki obdartej i pozadzieranej płytki. Niestety nie ma na to rady, jedyną metodą jest zdarcie żelu i poczekanie aż paznokieć odrośnie. Ja mimo to nie żałuję, że je zrobiłam. Fajnym rozwiązaniem są też lakiery hybrydowe, które mają większą wytrzymałość, a nie są tak inwazyjne dla paznokcia. Nie zapomnijcie też o paznokciach u stóp! Może się zdarzyć z przy jakiejś zabawie będziecie musiały zdjąć buty, więc żeby nie było wstydu ;-)

polishcookies.pl



Czym do ślubu?
Wybór jest spory. Najtańszą opcją jest pożyczenie od znajomych lub wykorzystanie własnego samochodu i ozdobienie go. Jeśli marzy Wam się nietuzinkowy transport możecie skorzystać z szerokiego wyboru aut zabytkowych, starych, czasem nawet z szoferem. My wybraliśmy bryczkę. Biała kareta idealnie pasowała do naszego klimatu, a dodatkowo była świetną atrakcją dla gości, ponieważ każdy mógł się przejechać, większość gości miała taką okazję pierwszy raz w życiu! :-)




Na dzisiaj chyba tyle wystarczy! I tak się rozpisałam, a jeszcze tyle tematów mogłabym poruszyć! ;-) Następnym razem powiem Wam o tym, co możecie sami przygotować do ślubu i wyżyć się artystycznie, oraz o kreatywnych podziękowaniach.

Miłego wieczoru! ♥

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Pracownia MIŚKOWIEC © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka