Pewność siebie, czy arogancja?

Z jednej strony mamy boom na motywację, coaching, rozwój osobisty, z drugiej strony nadal żyjemy w polskiej mentalności, szarych familokach, pod okiem czujnej sąsiadki przesiadującej w oknie.
Jak pokazać się z najlepszej strony, zareklamować, wydobyć swoje atuty, nie będąc jednocześnie posądzonym o arogancję, zbytnią pewność siebie?

Zarejestrowałam się w Urzędzie Pracy. Głównie po to by mieć ubezpieczenie, ale także by mieć więcej możliwości znalezienia ciekawej pracy. Już na pierwszym spotkaniu miła pani urzędniczka zaproponowała mi ofertę na grafika komputerowego. Wymagania: znajomość Photoshopa i Corela. Pomyślałam sobie czemu nie? PS znam całkiem dobrze, Corela nie znam w ogóle, ale przecież mogę się nauczyć. Otworzyłam usta i jedyne co z siebie wydobyłam to... przecież nie znam Corela! pójdę na rekrutację, zrobią mi test z grafiki, okaże się że jestem do niczego... Po kilku minutach mojego jąkania się pani pyta, a Photoshop? Na co cicho odpowiedziałam: no Photoshopa znam...

Pani uśmiechnęła się przyjaźnie i powiedziała, że już drukuje mi skierowanie, a na rozmowie kwalifikacyjnej mam zacząć od końca: przez kilka minut "chwalić się" jak to dobrze znam Photoshopa, a gdy spytają o Corela cicho stwierdzić, że nie znam, po czym pewnie dodać, że chętnie się nauczę.

Przecież ja właśnie to miałam na myśli! Przecież ja wiem, że dobrze znam PS, że sobie poradzę, że Corel też pewnie czarną magią nie jest i skoro inni go opanowali to ja też mogę! A jednak przez gardło nie chciało mi to przejść... Bo sobie pani pomyśli że jestem arogancka, bo na rekrutacji mnie wyśmieją, bo mnie przyjmą do pracy i się zawiodą, bo może wcale tak dobrze nie znam PS jak mi się wydaje...

Skąd w nas, Polakach, tyle wstydu? Mam wrażenie, że mamy trochę syndrom męczennika, że lubimy się poświęcać dla świata i czekać aż inni będą się nad nami litować. Że tylko za bycie "matką polką" inni mogą nas pochwalić. Że lepiej powiedzieć, że nic się nie umie i potem zaskoczyć innych, że jednak coś, niż zrobić listę umiejętności, a potem zawieźć... Ale przecież każdy z nas coś umie, w czymś jest dobry!

Gdy powiesz koleżance, że ładnie wygląda albo ma fajną bluzkę, to na 90% odpowie: eee tam... to stara, z lumpeksu... Znasz to? Mało kto ma odwagę stanąć przed lustrem i powiedzieć do siebie: ej ty! fajna babka z ciebie! Świetnie dziś wyglądasz! A szkoda, bo przecież każda z nas jest fajna, każda ma prawo być fajną, szczęśliwą, ma prawo odnieść sukces i być z tego dumna.

W gimnazjum często wygrywałam konkursy plastyczne. Zawsze gdy okazało się że jestem zwycięzcą radość trwała bardzo krótko, a zaraz potem było mi głupio wobec rywalek, że im się nie udało. Gdybym mogła prawdopodobnie oddałabym zwycięstwo którejś z nich... Znasz to uczucie? Myślę, że nie jestem sama, bo podobne sytuacje obserwuję na co dzień, wśród otaczających mnie ludzi.

Warto nauczyć się mówić o sobie dobre rzeczy, znajdować w sobie talenty i mocne strony, a potem pokazywać je światu. Nie z dumą i podniesionym nosem, ale z dumą i pokorą jednocześnie. Z dozą rezerwy, że jeszcze może być lepiej, że jeszcze wiele mogę się nauczyć, ale także z radością, że już tyle osiągnęłam. Zachęcam was do tego, pomyślcie o sobie w kategoriach sukcesu. Co w ostatnim czasie osiągnęłyście, czego się nauczyłyście, co wypracowałyście? A potem powiedzcie same sobie: dobra robota! Jestem z siebie dumna. I nie bójcie się mówić o tym światu! :-)










3 komentarze :

  1. Też jestem zarejestrowana w PUPie [choć w DUPie byłoby bardziej adekwatne], z właściwie takich samych powodów jak Ty. Mieć tytuł magistra sztuk plastycznych i nie marzyć o lepszej robocie jak markecie budowlanym. W Twoim powiecie najwyraźniej lepiej są zorganizowani i ciekawsze oferty wpływają do PUPu. U mnie kaszana. Sprzedawca z orzeczeniem o niepełnosprawności, monter, spawacz czy budowlaniec to mniej więcej oferty, od których się odbijam. Jedyne co mam to ubezpieczenie. Pracy szukam sama. W świeżo powstałym markecie budowlano-wykończeniowym, kierownik mi powiedział, że z moim wykształceniem to najlepiej bybm robiła wizualizacje dla klientów z płytek ceramicznych, jednocześnie będąc też najzwyklejszym sprzedawcą. Problem był tylko jeden: aktualnie nie ma wakatów na tym stanowisku. I tak już szukam byle czego. Byle by było.. nawet sezonowa na kasie w ciucholandzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też dziś przeszło mi przez myśl zacne stanowisko lumpeksiary jak zobaczyłam ogłoszenie na ciucholandzie... Grafik to było jedyne co mnie zainteresowało, ale też jedyne "godne" stanowisko na ponad 50 ofert PUPu. Tak na prawdę to najlepiej teraz się mają ludzie po zawodówkach... I po co nam te studia były?

      Usuń
    2. Właśnie nie wiem po co te studia. Sztuczne przedłużanie dzieciństwa i nic więcej

      Usuń

Pracownia MIŚKOWIEC © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka