Czy na pewno jesteś rękodzielnikiem?

Mam wrażenie, że jest jakieś boom na rękodzieło! Tylko czy rękodzieło to nadal rękodzieło? Czy w pewnym stopniu jednak amatorszczyzna?



Zdarza mi się widywać w różnych grupach rękodzielniczych ogłoszenia typu "dopiero rozpoczynam swoją przygodę z rękodziełem, oto moje pierwsze pudełko, sprzedam za 50zł" i wtedy zapala mi się czerwona lampka.

Zacznijmy od tego, że słowo przygoda kojarzy mi się z czymś chwilowym, nie przewidzianym, czymś co nas zaskoczyło, jakaś nowa sytuacja, zdarzenie, które wymagało od nas zaradności. Jeżeli rozpoczynasz przygodę z rękodziełem, to mam nadzieję, że szybko ją skończysz. I zarówno Ty jak i rękodzieło wyjdziecie z niej cało. 

Po drugie, nie oszukujmy się, początki zawsze są trudne. Jeśli nie masz talentu, lub wykształcenia artystycznego Twoja pierwsza praca zapewne nie wyjdzie idealnie. Jak tak oglądam te pierwsze prace, to niektóre są naprawdę paskudne. Z resztą moje wcale nie były lepsze! Nie chcę tu nikogo obrazić, ale po co od razu je sprzedawać? Doceniam zmysł ekonomisty, zarobić chciałby każdy, ale trzeba pamiętać, że klient chce kupić konkretny wartościowy produkt, a nie dać Ci charytatywnie pieniądze, a przedmiot wyrzucić do kosza. Takie działanie to tak naprawdę strzał w kolano, bo ludzie zapamiętają Twoje nazwisko z nieudolną pracą i więcej do Ciebie nie wrócą. Oczywiście nie bronę nikomu publikacji swoich prac, wręcz przeciwnie, często ktoś może nam pomóc, doradzić, wesprzeć. Ale publikacja a sprzedaż to dwie różne rzeczy.

No i po trzecie, jak zdefiniować rękodzielnika? To pojęcie równie szerokie jak artysta. Jednak nie można nim tak bezkarnie szastać na wszystkie strony. 
Kiedyś poszłam z moim tatą do pracy, do bruku. To, że miałam w ręce kostkę brukową wcale nie oznacza, że jestem brukarzem, jak tata, czy jego pracownicy.  To się tyczy wszystkich dziedzin- kupiłeś aparat? Świetnie! Ale to nie czyni Cię jeszcze fotografem. Dopiero zagłębienie się w daną dziedzinę, wykonywanie pracy przez dłuższy czas, zdobycie odpowiedniej wiedzy i umiejętności może pozwolić na miano rękodzielnika. Więc to, że załatałeś dziurę w skarpecie albo zrobiłeś wazonik z butelki jeszcze nie czyni Cię rękodzielnikiem.
Co prawda nie ma studiów w tym kierunku, ale jak wiemy rękodzieło leży pomiędzy sztuką, a rzemiosłem. Więc poruszając się po tych dziedzinach możecie zdobyć odpowiednie wykształcenie. Oczywiście by zostać rękodzielnikiem nie potrzebujecie mieć na to papierka, jest wiele osób utalentowanych, które zdobyły umiejętności i wprawę metodą prób i błędów. To świetna droga, bo daje najlepsze doświadczenie. Ale nie mając ani doświadczenia, ani wykształcenia nie można uważać się za eksperta.

Jeżeli więc Ty, drogi Czytelniku, jesteś na początku swojej drogi, zanim nazwiesz się rękodzielnikiem przejdź próbę czasu. Być może to właśnie Twoja życiowa pasja, którą odkryjesz i postanowisz być jej wierny do końca życia. Ale może się też okazać, że po dwóch próbach zwątpisz, stwierdzisz, że nie masz do tego cierpliwości, talentu, nie sprawia Ci to przyjemności... Poczekaj więc z nadawaniem sobie tytułu rękodzielnika, by nie psuć ogólnej opinii o naszym świecie, by klienci nie kojarzyli naszej ciężkiej pracy z wycinankami przedszkolaków.

EDIT: Ten wpis okazał się być na tyle kontrowersyjny, że zdobył sporą liczbę odsłon (jak na tak mało popularnego bloga). W związku z tym chciałam dodać, że naprawdę nie miałam zamiaru nikogo nim urazić. Każdy ma prawo robić co mu się żywnie podoba i ja nie mam ani prawa, ani chęci nikogo z tego rozliczać. Martwię się jedynie o rynek rękodzielniczy. To wspaniała dziedzina, która może być świetną wizytówką naszego kraju. Ale podczas gdy upadają cepelie, a sklepy z pamiątkami zalewa chińszczyzna musimy dołożyć wszelkich starań, by polskie rękodzieło przebiło się na rynku. Aby tak się stało za ceną musi iść jakość. Jest takie powiedzenie: zadowolony klient nie przyciągnie drugiego, ale niezadowolony zniechęci dziesięciu innych. Więc gdy mnożą się oferty sprzedażowe gdzie cena jest odwrotnie proporcjonalna do jakości istnieje spore ryzyko, że klienci wyrobią sobie złą opinię o tej dziedzinie. Wielu ludzi poważnie traktujących rękodzieło straci pracę, lub zaniży ceny, by się utrzymać. Dlatego dbajmy o nasze wspólne dobro. Twórzmy, cieszmy się naszą pasją, nawet jeśli jest chwilowa i niedoskonała. Tylko właściwie ją potem nazywajmy i reklamujmy, tak aby nikt na tym nie ucierpiał :-)
Przepraszam więc wszystkich, którzy poczuli się urażeni i proszę byście potraktowali ten tekst jak małża ziarenko piasku- trochę pouwiera, podrażni, ale w efekcie może wyjść z tego coś dobrego :-)

12 komentarzy :

  1. jakie to pouczające i przemądrzałe... A co jeżeli któś by uznał, że to co Pani tworzy jest paskudne? względne prawda? Co jeżeli osoba która zaczyna, już na początku tworzy prace lepsze od innych? Rękodzieło to przedmiot wykonany ręcznie, to kupujący oceniają czy im się to podoba, czy chcą za to wydać swoje pieniądze czy nie...na szczęście. Niech każdy wycenia swoją prace na tyle na ile chce, przecież to jest jego praca. Jezeli ktoś zrobi swoje pierwsze pudelko i stwierdzi, że chce je sprzedać za 500zl tylko dlatego, że jest to jego pierwsze pudelko i wydaje mu się czymś ważnym w jego życiu to dlaczego nie? Jezeli ktos to kupi, uzna, że warto, co w tym złego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę nie zrozumieć mnie źle, nie chodzi mi o prace, które mi się nie podobają (ze względu na kolor, czy wzór). Mówię tu o pracach niedbałych, niedokładnych, nieestetycznych. Świetnie jeśli ktoś zaczyna i jest dumny z tego co robi, ale często ludzie przeceniają swoje umiejętności podpisując się, że są rękodzielnikami. Nie każdy chłopak mający w domu piłkę jest piłkarzem. Próbuję zwrócić uwagę na to, że rękodzieło to coś więcej niż jednorazowa zabawa farbami. Nie mam nic przeciwko ludziom zaczynającym, każdy kiedyś był na początku drogi. Ale dlaczego od razu nazywać się rękodzielnikiem? Tym samym każdy wchodzi do tej dziedziny tworząc ogólną opinię o niej, a póki co z jakiegoś powodu nie jest najlepsza.

      Usuń
    2. To samo można powiedzieć o tych wszystkich postach DIY o zrobieniu świecznika ze słoika, świeczki i wstążki. Albo skarbonki. Jak dla mnie nikomu nie jest potrzeby tysięczny taki sam instruktaż, zabija to kreatywność.

      Usuń
    3. Z DIY jest troszkę inaczej bo z założenia te instrukcje mają trafiać do amatorów, ludzi bez specjalnych umiejętności, którzy sami dla siebie chcą stworzyć coś z rzeczy dostępnych pod ręką. Więc nie są to instruktarze trudne i wymagające. Natomiast czy przydatne rękodzielnikom?

      Usuń
  2. Rękodzieło to wyrób ręczny artystyczny, nie widzę w żadnym słowniku więcej "wymagań". Ktoś może cale życie tworzyć coś co będzie niedbałe, niedokładne i dla niektórych nieestetyczne, inni mogą wręcz przepadać za taką estetyką. Niektórzy ludzie lubią brzydkie rzeczy dlaczego im tego zabraniać?Skoro ci ludzie tworzą to widocznie mają dla kogo. Jest to pewnien rodzaj sztuki, a każdy sztukę ocenia tak jak czuje. Przecież nie oceniamy obrazu po wielkości, ilości zużytej farby ani po ilości czasu jaki był potrzebny na wykonanie tym bardziej nie po tym czy dana osoba jest malarzem czy nie. Czasami obrazem może być plama. ale taka plama która się nam podoba i chcemy ją mieć. Nie każdy kto maluje ma tytuł malarza, ale może się nim czuć, lub być nim w oczach innych. Jaki to ma wpływ jeżeli jego obrazy się nam podobają, zapłacimy za nie mniej? a może więcej? to nie ma sensu. Nie każdy kto ma piłke jest piłkarzem ale także nie każdy krawiec szyje piękne rzeczy. Ta nazwa nic nie znaczy liczy się to co wychodzi z rąk tych ludzi a to że się nie podoba 100 osobom nie znaczy że się nikomu nie podoba. Nie zgadzam się z Panią, że rękodzieło nie może być przygodą a nawet jednorazową zabawą. Mi osobiście bardzo podoba się twórczość ludzi, którzy nigdy wcześniej się tym nie zajmowali, uważam że do tworzenia potrzebna jest jedynie wrażliwość i chęci. Dzięki temu, że każdy może tworzyć mamy taką wspaniałą różnorodność.

    Dlaczego uważa Pani że o opinia o rękodziele jest nienajlepsza? a co jeżeli rękodzieło jest takie jak o nim mówią? Ze jest piekne tandetne pracochłonne paskudne itd. itd… Dlaczego ma być takie jakim Pani chce je widzieć? Jeżeli chce Pani zmienić opinię o rękodziele to najlepiej poprzez swoją prace.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam już o tym w innym poście, więc nie będę się rozwijać. Ale fakt jest taki, że ludzie w większości utożsamiają rękodzieło z babcinymi skarpetami. Jest to opinia krzywdząca dla tych, którzy z rękodzieła chcą się utrzymywać, zakładają legalnie firmę, tworzą rzeczy unikatowe, oryginalne. Ponieważ praca rękodzielnika, czy artysty wymaga umiejętności, czasu, materiałów nie jest też tania. I w krajach zachodnio-europejskich jest to jasne i oczywiste. Natomiast w Polsce ludzie wciąż chcą kupować za grosze. Rękodzielnicy, którzy nie mają świadomości w tej dziedzinie sprzedają swoje prace zbyt tanio, często na tym tracąc i narzekając, że klienci drożej nie kupują. Gdyby jednak poziom rękodzieła był wysoki i solidarnie wszyscy wycenialiby się uczciwie, każdy by na tym wyszedł korzystnie. Wzrosłaby świadomość konsumentów o jakości rękodzieła, chętniej też płacili by za nie godziwe pieniądze. Jednak to my, rękodzielnicy prowadzimy wojnę domową, na której sami cierpimy. Nie mam nic przeciwko amatorom, ludziom początkującym i uczącym się. Sama jak patrzę na swoje stare prace to stwierdzam, że były paskudne. Trzeba być obiektywnym i nie bać się krytyki. Moim celem jest tylko to, aby każdy się opowiedział, czy chce walczyć o lepszą pozycję rękodzieła na rynku, tworzyć świadomie i świadomie sprzedawać, czy woli pozostać amatorem tworzącym od czasu do czasu dla przyjemności. Według mnie słowo rękodzielnik zobowiązuje do pewnych umiejętności tak jak sportowiec do formy fizycznej.

      Usuń
  3. Może nie we wszystkich dziedzinach to wychodzi od razu, ale widziałam już sytuacje kiedy początkująca osoba tworzy swoją pierwszą pracę np. w technice sutasz i ledwo ją skończy to zaraz wystawia do sprzedaży, pracy tej na pewno nie można porównać z taką, która jest stworzona przez osobę praktykującą lata w tej technice i jej warsztat jest na pewno bogatszy niż takiej osoby początkującej. I jeszcze foch, że ktoś śmiał zwrócić uwagę na jakieś drobne detale bynajmniej w formie "hejtu" tylko konstruktywnej krytyki. Ja pochwalam, że ludzie chcą się uczyć czegoś nowego, ale daj sobie czas na oswojenie się z nową techniką, poznanie jej i wtedy podejmij decyzję czy to jest coś co chcesz robić dalej. Bo takich "przygodnych" rękodzielników są tysiące a osób tworzących z pasją setki, niestety nie czarujmy się - rękodzieło to wyrób ręczny, ale też jakość wykonania i użytych materiałów. Jeżeli chce się wyjść ze swoim dziełem do klienta to nie może być to praca na "odczepnego".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to właśnie chodzi! :) Cieszę się, że nie jestem sama w moim toku myślenia. Bo nie chodzi o to by komuś ubliżyć, ale by zweryfikować i spalić słomiane zapały, które na większą skalę psują rynek. Najlepiej po prostu dać sobie czas nim powie się o sobie, że jest się rękodzielnikiem.

      Usuń
  4. Naraziłaś się wielu osobom, pisząc szczerze o rękodzielnikach. Wiele osób szuka teraz sposobu na dorobienie sobie, często bez działalności gospodarczej, tworząc coś na sprzedaż bez warsztatu i doświadczenia. To psuje wizerunek rękodzielników, sprawia wrażenie masówki, bo kolejna osoba szyje coś identycznie jak inni, kradnie pomysły, wzory a nawet i treści itp. Nie ma w tym serca, nie ma wyjątkowości, a według mnie takie powinno być rękodzieło jeśli postrzegamy je w kategorii czegoś na pograniczu sztuki a rzemiosła.
    Sama w żaden sposób nie nazywam się ani rękodzielnikiem, ani krawcową, ani żadną "twórczynią :-)" bo to co robię wieczorami to moja pasja, hobby i sposób uszczęśliwiania moich najbliższych. I to jest chyba w tym najcenniejsze, że nie jest na sprzedaż, jest jedyne w swoim rodzaju bo często nieidealne.
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zrozumiałaś ideę tego wpisu. W żadnym wypadku nie chodziło mi o obrażanie nikogo, ani poniżanie. Każdy ma prawo robić co chce i jak chce. Denerwują mnie tylko takie osoby, które tworzą byle jak, często małpując od innych, po czym reklamują to jako rękodzieło i sprzedają za wielkie pieniądze. Psuje to opinię o tym zawodzie i upewnia klientów w przekonaniu, że rękodzieło to wciąż "babcine skarpety" dziergane z biedy. Ten wpis ma wciąż wiele odwiedzin, na pewno sporo osób po przeczytaniu go już na mojego bloga nie wróci, ale cóż, prawda jest najbardziej bolesna dla tych, który dotyczy. Każdy wie, po której stronie się opowiedzieć :)
      Również Cię pozdrawiam!

      Usuń
  5. Natrafiłam na tego posta dopiero teraz, ale również w pełni Cię rozumiem i popieram tok myślenia. Bo to nie chodzi o to jaki kto ma styl i w czym się powiedzmy specjalizuje. Tylko chodzi o to że to co robi jest w tym dobry i robi to z pasją i robi to precyzyjnie. Bo tym bardziej rękodzieło czy prace wykonywane ręcznie kojarzą mi się z wielką precyzją. Nie wyobrażam sobie by powstało coś co się za chwile rozpadnie - owszem jak ktoś dopiero zaczyna jak każda z nas pierwsze prace nie są genialne, bo nikt od razu się geniuszem nie urodził. Dziwią mnie niektóre komentarze wręcz oburzenie o co chodzi?. Nikt nie został przecież obrażony, bo żadne nazwisko nie padło. I na pewno tu wrócę nie ma innej opcji:).

    OdpowiedzUsuń
  6. Asiu, cieszę się, że się rozumiemy :-) Myślę, że każdy interpretuje ten wpis według swojego sumienia. Jak ktoś się stara i wykonuje swoją pracę z pasją, to nie poczuje się urażony :-) Ps. Przepiękne te szyte tulipanki! W tym roku wyjątkowo mnie zachwycają takie wiosenne drobiazgi ;-)

    OdpowiedzUsuń

Pracownia MIŚKOWIEC © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka